Jakby wszystko miało iść gładko, to chyba nie nazywałoby się to budowa domu. Stwierdziliśmy, że czas na wykopanie studni głębinowej. Nie mamy dostępu do wodociągu, dlatego pozostało nam kopać studnię. Nie martwiło nas to, bo moi rodzice też korzystają z takiej wody i jest super ( czyściutka, no i nie trzeba płacić miastu żadnej daniny). Przyjechali "studniarze", rozłożyli sprzęt i zaczęli kopać metodą tzw. na mokro. Dwa dołki i na wysokości 15 m. w głąb wiertło nie chce iść- podobno jakaś warstwa otoczaków, przez którą trudno się przebić. Poszli więć na koniec działki- od domu to jakieś 50 m!!! Przebili się i wiercą, ale trzeciego dnia znowu awaria- zepsuła się pompa. Jakaś klątwa chyba. Zobaczymy w sobotę, czy studnia będzię :-)
|